Znowu bede lezec pol dnia w lozku. A to dlatego ze przez pol nocy wymiotowalam. Czemu? Nie mam zielonego pojecia. Przeciez wydawac by sie moglo ze juz sie przyzwyczailam do tutejszego jedzenia i ostatnimi czasy nie zaszkodzilo mi wiele innych potencjalnie niebezpiecznych dan. Wczorajsi podejrzani to bruchetta z pomidorami i zupa wolowo-warzywna. Zapewne przyznacie ze brzmia niewinnie, a tu taki psikus. Oprocz tego ze kiepsko sie czuje oraz tego ze moge dzisiaj zapomniec o jedzeniu, martwilam sie najbardziej ze przepadnie mi wyprawa na wyspy w celu nurkowania w plytkiej wodzie za ktora zaplacilam 15$. Dlatego tez zwleklam sie z lozka przed 7 i poszlam do biura gdzie kupilam wycieczke, zeby powiedziec im ze nie moge dzisiaj jechac i zapytac czy moge przelozyc to na jutro (rezygnacja tez bylaby jakas opcja teoretyczna ale tak naprawde chce tam poplynac). Pani ze zrozumieniem w oczach powiedziala ze oczywiscie, nie ma problemu i zebym odpoczywala dzisiaj. I to tez mam zamiar uczynic.
Biuro, ktore organizuje ta wyprawe wybralam wczoraj przez przypadek, bo gdy przejezdzalam obok autobusem wpadla mi w oko jego nazwa. Ilosci roznych firm, ktore organizuja najrozniejsze wycieczki, przejazdy i atrakcje turystyczne jest tutaj, podobnie jak w calym Wietnamie, prawdziwe zatrzesienie. Trzeba wybierac bardzo uwaznie bo z tego co czytalam zdarzaja sie rozne oszustwa, najczesciej dotycza one ceny i programu wycieczek. Zobaczymy czy bede zadowolona z tego co wybralam, ale jak narazie zaskoczyla mnie strasznie mila i mowiaca dobrze po angielsku obsluga, co w Wietnamie wcale nie jest takie oczywiste. Zdarzylo mi sie ze ktos wydawal sie mily (usmiechal sie do mnie i wogole) ale nie grzeszyl znajomoscia angielskiego. Natomiast w Mui Ne dziewczyna, ktora wynajmowala mi pokoj miala mine na twarzy mowiaca "czego ty znowu chcesz ode mnie turysto i ile razy mam ci powtarzac ze kuchnia jest zamknieta". Mimo wszystko byla pomocna, ale usmiech sprawilby, ze do tego milsza w odbiorze. W Kambodzy wszyscy od ktorych wynajmowalam pokoje byli mili i usmiechnieci. Tutaj juz na dzien dobry czyli w HCMC, pani w Guest Housie probowala wymosic na hiszpankach z ktorymi mieszkalam, zeby zaplacily za wode ktora byla w pokojach pomimo tego ze nikt jej nie otwieral i o nia nie prosil. Takie zycie turysty.
Nha Trang jest dosc duzym kurortem nadmorskim, natomiast Mui Ne przypomina troche takie Pobierowo, dlatego bylo tam milo i przytulnie oraz calkiem pusto jak na ta pore roku. Ale Nha Trang jest z zupelnie innej bajki. Woda bardziej przejrzysta, wiatr silniejszy i otaczajace cala miejscowosc i plaze gory. Widoki sa przepiekne a bryza orzezwiajaca jak nigdzie wczesniej. Az siedzac dzisiaj przez chwile na plazy zalowalam ze nie umiem plywac na kite surfingu. A moze sie naucze ? ;)