Na poczatku zeszlego tygodnia nie pisalam bo nie bylo juz o czym. Ile mozna opowiadac o zwiedzaniu swiatyn. Na trzeci dzien to nawet juz sie nie chce zdjec robic. Pozniej za to nie pisalam bo sie dzialo i sie dzialo duzo fajnych rzeczy.
W czwartek z samego rana (na nogach bylam od 5:20) wyruszylam lodka z Siem Reap do Battambang. Koszt 19$ ale warto wydac kazdego centa. W Lonely Planet napisali ze jest to najpiekniejsza trasa wodna w kraju, i faktem jest ze nie widzialam innych, ale ciezko sie nie zgodzic. Na poczatek plywajaca wioska, pozniej plywajace szuwary czy inne zielone plywajace rosliny, ptaki rzeczne, sieci, rybacy, lodki, dzieci machajace i krzyczace hello za kazdym razem jak przeplywamy. Po prostu super. A do tego mozna sie tym rozkoszowac od switu do zmierzchu bo przejazdzka trwala od 7 rano do 6 wieczorem. W trakcie przewidziane byly takie atrakcje jak lunch w plywajacym przybytku po drodze, jedzenie takie sobie ale za to toaleta jaka. Zbita z desek, z czyms przypominajacym drzwi, stoich na podlodze z desek i sikasz do kwadratej dziury w ktorej widac rzeke i przeplywajace pod toba male rybki, mam nadzieje ze nikogo nie uraza naturalistyczne opisy ;)
Na koniec podziwialismy zachod slonca na rzecze, doswiadczylam pierwszego odkad tu jestem przelotnego deszczu. A to dlatego ze jak slonce bylo juz duzo nizej mozna bylo sie spokojnie wyciagnac na dachu lodki. Prawdziwy chill-out, nawet znalezli sie tacy co czestowali skretami.
Dzieki temu ze plynelismy tak dlugo i bylo nas calkiem sporo wiekszosc hosteli byla opanowana przez ludzi z naszej lodki i mozna ich bylo pozniej spotakc na kazdym kroku miasta. Zamieszkalam z pewna Hiszpanka, wiec nie bylo mi smutno ze jestem sama, a jeszcze na lodce poznalam pare podrozujacych Polakow.
W ramach sprostowania: od dzisiaj oficjalnie podrozuje sama. Swojego wczesniejszego towarzysza zostawilam w Siem Reap, podobno ma jakies wazne sprawy do zalatwienia i musi wracac do kraju, ale potem zaczelam sie zastanawiac czy moze nie byla to tylko wymowka. Nie mogliscie zobaczyc mojej miny ale nie bylam smutna z tego powodu bo i tak bym go predzej czy pozniej zostawila. Ochoczo ruszylam w dalsza podroz i ciesze sie niezmiernie ze bylo to wlasnie lodka :)