Po ok. 2 godzinnym locie z Warszawy jestem po raz koleny na lotnisku CDG Paris.
Nie ma gdzie sie zgubic bo terminal juz znam. Ale za to zdaje sie zapomnialam ze
na terminalu 2F czekaja mnie az fascynujace 4 h czekania na lot do Bangkoku.
Sklepy obeszlam w pol godziny, potem krazylam jeszcze po nic bo bylo cieplej w srodku.
Bylo mi zimno, bo ogrzewanie jakos nie nadazalo za pojemnoscia terminala i temperatura na zewnatrz, a jak pewnie mozna sie domyslic nie bralam swojej zimowej
kurtki bo w 30 stopniowym upale mogla by byc odrobine zbedna. Wiec tak sobie walczylam z zimnem i ogarniajaca sennoscia az w koncu doczekalam sie boardingu.